Warszawa: hołd państwa Mroczkowskich w Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego

Dnia 14 kwietnia 2010 roku stanęliśmy przed godziną szesnastą na murach warszawskiego Starego Miasta: Marek i Janusz Mroczkowscy oraz przybył z Torunia Marcin Mroczkowski – student Wydziału Politologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Tu właśnie rozpoczynał się ogromny pochód Polaków, pragnących oddać bezpośrednio w Pałacu Prezydenckim hołd świętej pamięci Parze Prezydenckiej – prof. Lechowi Kaczyńskiemu i jego Małżonce Marii. Nie przypuszczaliśmy jeszcze, że przyjdzie nam czekać ponad trzynaście godzin.

Widok z tarasu wieży przy kościele akademickim św. Anny nie pozostawiał jednak żadnych złudzeń, należało się przygotować na wielogodzinne oczekiwanie. W niezwykłym porządku i skupieniu wszyscy przybywający stawali początkowo na murach Starego Miasta, a następnie wielokrotnie zakręcając na Placu Zamkowym i Krakowskim Przedmieściu przesuwali się do przodu w nadziei na wejście do Sali Kolumnowej Pałacu Prezydenckiego.

Podczas przerwy technicznej, trwającej od godziny 23.00 do 2.00, udaliśmy się pod Grób Nieznanego Żołnierza na Placu Marszałka Piłsudskiego, a następnie ulicą Ossolińskich w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Tam zapaliliśmy znicze, które odbierali harcerze, ustawiając z nich na chodniku wielką biało-czerwoną flagę.

Pochód ruszył znowu o godzinie 2.00, obok pomnika Adama Mickiewicza i kościoła p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, przed którym rozlokowały się wozy transmisji satelitarnej czołowych stacji telewizyjnych. Dniało. Jeszcze tylko przejście obok pomnika księcia Józefa Poniatowskiego i wreszcie dziedziniec Pałacu Prezydenckiego, na nim ogromny dywan kwiatowy, godzina 5.15 rano.

Monumentalne schody poprowadziły na pierwsze piętro, gdzie Sala Kolumnowa, a w niej z wartami honorowymi u boku – Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Lech Kaczyński i jego Małżonka Maria…

Później już tylko półgodzinne oczekiwanie na wpis do księgi kondolencyjnej, gdzie napisaliśmy: „Odszedł wybitny Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Nosił w sobie dumę, godność i wielkość Narodu i Państwa Polskiego. Dobrze zasłużył się Ojczyźnie. Niech spoczywa w pokoju”.

I znowu Krakowskie Przedmieście, nieprzebrane tłumy. Jak oszacowały później służby pałacowe, od wtorkowego popołudnia do sobotniego poranka przeszło tędy około dwieście tysięcy ludzi. Pochód do Pałacu Prezydenckiego liczył w linii prostej sto kilometrów…

Tak Polska żegna swych największych synów.